Po ostatnich wydarzeniach lord Wełnowór był na mnie wściekły, lecz sir Długoręka zaraz zaczął mnie bronić. Wełnowór pokłócił się poważnie z Długoręką, aż nagle... wpadł posłaniec w pomarańczowych barwach! - czyli Szczura!!! Po przeczytaniu listu Sir Długoręka krążył przy kominku, a Lord Wełnowór zarządził, by pojechać na rokowania.
Długoręka przypomniał, że mój tata zginął podobnie, lecz to na niego nie zadziałało. W końcu przyjaciel mego ojca ustąpił.
Rano pojechaliśmy w wyznaczone miejsce. Rozbiliśmy mały obóz w kanionie skalnym- miejscu wyznaczonym przez de Puce'a. Wełnowór nie chciał wysyłać zbrojnych, lecz Sir Długoręka tak postąpił. Wysłaliśmy moich doborowych i patrzyliśmy na okropny widok. Szczur stał na skale, a na innych jego łucznicy! Nasi zaczęli desperacki atak, lecz zakończył się klęską naszego wojska. Moi łucznicy towarzyszący mi niemal od początku zginęli.
Sir Długoręka chciał niemal zamordować Wełnowora, lecz go powstrzymałem. Nie czas na rzeź własnych ludzi- gotujmy się do obrony!
Długoręka wysłał posłańca do swego zamku by wysłano murarzy. Ci wkrótce przybyli i zaczęliśmy budowę nowej fortecy- nie drewnianej- o nie! Szczur ponoć - jak twierdzą nasi szpiedzy- zaczął masową produkcję broni i w naszym kierunku zmiesza świetnie wyszkolona armia(jak na nasze obecne możliwości militarne).
Po wybudowaniu donżonu(czyli siedziba- wieża- przyp. autora). Potem spichlerz i zaczęliśmy wydobywać kamień. Kamieniarze w pocie czoła wydobywali w kamieniołomach najleoszy kamień, potem wół ciągnął go do składu, a murarze budowali mur wedle moich planów (po rozmowie z architektami obu władców).
Oczywiście nie zapomniałem o drewnie i drwale w tym samym czasie wyrąbywali okoliczne drzewa. Później zająłem się żywnością. Zamek rósł w oczach. Był o wiele piękniejszy niż ten, który dotychczas powstawał z rąk mych ludzi i ludzi Lorda Wełnowora i Długoręki. Potem trzeba bło obsadzić łuczników- bo nie tylko mury chronią zamek! Bez żołnierzy najtrwalsze mury padną, więc łuki powstawały błyskawicznie. Przy pierwszym ataku moi wyszkoleni łucznicy z okolicznej ludności nie pozwolili nawet podejść żołdakom Szczura. Dzielnie broniliśmy się przed każdym atakiem.
Najgorzej było dopiero przed nami. Nie tyle drabiny oblężnicze sprawiały problemy, co katapulty. Mimo, iż już stanęliśmy z nimi w szranki, tym razem byłą to większa armia i moi ludzie, aż z siedziby miotali strzały, bo się bali pocisków lecących na mury. Jednak nawet gdy przerwano fragment muru moi łucznicy unicestwaili każdego adwersarza, a i katapulty zostały zniszczone po zakończonym oblężeniu...
by Crux
Na stronie stronghold.net.pl wykorzystujemy ciasteczka. Jeśli jeszcze nie masz dość tego typu komunikatów, więcej informacji znajdziesz w Polityce Cookies. zamknij