Niestety zwycięstwo wcale nie oznaczało końca kłopotów… Kilku maruderom udało się zbiec z pola bitwy. Natychmiast zebrałem swoich zbrojnych i wyruszyłem w pogoń. Pościg trwał dwa dni. Być może pogonilibyśmy wroga, gdyby nie fatalne warunki po zmroku, które uniemożliwiły dalszy pościg. Jeszcze większy niepokój naniosła wieść o naszym położeniu. Wylądowaliśmy na samym środku hrabstwa należącego do Szczura!!! Co gorsza nasze zapasy i siły były na ukończeniu. W końcu zebrałem wojsko i rozkazałem poszukać miejsce na zbudowanie osady i podreperowanie sił.
Jeden z moich poruczników wyszukał niemal idealne miejsce: wyspę na szerokiej rzece. Natychmiast udaliśmy się tam, aby zbudować umocnienia. Nie minęło wiele czasu, aż podstawowe budynki potrzebne do rozwoju zaczęły funkcjonować. Mój wierny skryba doradził mi, żebym wykorzystał żyzne okolice rzeczne. I tak oto zbudowaliśmy kilka farm pszenicy, na których rolnicy zaczęli sadzić zboże. Minęło kilka tygodni… Nasza osada rozrastała się w całkiem szybkim tempie. Ogrodziliśmy ją palisadą, a bramy i wieże przy niej obstawialiśmy wciąż rosnącą liczbą łuczników. Od czasu do czasu pojawiały się niewielkie grupy ludzi Szczura, jednak szybko się z nimi rozprawialiśmy.
W końcu zboże doszło do czasów żniw. Z dużej ilości drewna które przez ten czas pieczołowicie magazynowaliśmy wybudowaliśmy młyny, które miały przemielić zboże na mąkę. Mąkę natomiast wykorzystywaliśmy aby wypiec chleb. W tym celu ustawiliśmy sporo piekarń. Szczęśliwie opłacony na to trud opłacił się. Ten łańcuch żywieniowy okazał się tak bardzo wydajny, że liczba ludności w mieście zwiększyła się czterokrotnie!!! A im więcej ludzi, tym wyższe dochody z podatków, które wykorzystywaliśmy do powiększania armii.
W końcu zebraliśmy wystarczającą liczbę żywności aby móc powrócić na nasze podbite ziemie. Mimo to rozkazałem nikomu nie opuszczać osady, bowiem czułem, że niedługo wróg zaatakuje. Po kilku dniach moje obawy sprawdziły się. Na horyzoncie pojawiły się wrogie jednostki. Włócznicy tym razem byli wspierani przez łuczników. Szczur ściągnął na pole bitwy katapulty. Była to potężna przewaga, ponieważ pod ich ostrzałem nasza drewniana palisada łamała się niczym zapałki. Po poważnym uszkodzeniu umocnień wróg zaniechał dalszego ostrzału maszynami z powodu wyczerpania się amunicji. Do ataku ruszyła piechota. Łucznicy wroga mieli dużą przewagę liczebną, jednakże nasi mieli przewagę wysokości. To przeważyło o losach bitwy na odległość i udało się wybić wszystkich łuczników diuka. Pozostało tylko zabić oddział włóczników, który ruszył do ataku. Z tym nie było już problemów. Wojsko Szczura zostało wybite niemal co do jednego.
Udało się nam przetrwać oblężenie, a nawet odbić hrabstwo z rąk ciemiężycieli. Po tych wydarzeniach zostałem wezwany do dowództwa. Zebrałem zapasy i wojsko, oraz pozostawiwszy część armii w osadzie opuściłem nowo podbite ziemie.
by Davis140
Na stronie stronghold.net.pl wykorzystujemy ciasteczka. Jeśli jeszcze nie masz dość tego typu komunikatów, więcej informacji znajdziesz w Polityce Cookies. zamknij