Allen miał mały problem podczas przygotowań do krucjaty. Musiał wybrać z jakim panem ma się udać na wyprawę, przecież żaden rozsądny człowiek nie będzię maszerował przez całą Europe całkiem sam! Dlatego musiał podjąć decyzję. Okazało się po krótkim zwiadzie że z Anglii wyrusza tylko grupa dwustu możnych na swych wierzchowcach, dlatego wybrał że wyprawi się z Robertem - księciem Normandii który miał przy sobie mieć prawie sześc tysięcy wojaków. Robert miał czekać na możnych którzy chcą dołączyć do końca czerwca w Rouen, stolicy Normandii. - Gregory, zostało jeszcze trochę czasu, prawie dwa miesiące, chciałbym zakupić tobie i Rockinowi ćwiekowe zbroje, abyśmy szybko niepolegli podczas walk z Saracenami - zaśmiał się Allen.
- Tak panie, ale... - nie zdążył dokończyć.
- Wiem, brakuje złota w skarbcu, dlatego musimy je jakoś zdobyć, po to cię wezwałem. Dostałem list od Del Sasinto, naszego dobrego przyjaciela, piszę on w nim że jest w Stavanger - w Norwegii, mieszka w małej wiosce gdzie jest wodzem dzikusów. Pisze również że Stavanger jest słabo chronione a bardzo bogate, dlatego gdybyśmy zabrali kilkudziesięciu wieśniaków i wyprawili się flotą do Skandynawii to zdobylibyśmy dodatkowe środki na wyprawę. - tłumaczył Allen poddanemu.
Gregory, mimo że miał dużo mięśni to jednak był bardzo rozsądny i uczony, studiował parę dni na Uniwersytecie Paryskim, gdzie się mimo krótkiego czasu wiele nauczył. W sprawach administracyjnych przewyższał nawet Allena o wiedzę.
- Zgoda panie, ale to bardzo, bardzo ryzykowna wyprawa, Normanowie mogą nas skazać nawet na banicje... - odpowiadał Gregory ale na próżno, Allen był pewny swego.
- Trudno, zawsze jest ryzyko, na następny tydzień chcę mieć statek gotowy w porcie Caen. Wieśniaków się zbierze i ruszamy, a ja tymczasem odpisze Sasinto...
Tydzień później wszystko było gotowe. W porcie odbyło się bez żadnych problemów. Wynajęto marynarzy i nowo wybudowany statek "Crusade Castle" ruszył na Morze Północne które było pełne korsarzy z Skandynawii. Na całe szczęście podróż przebiegała świetnie, do czasu... No właśnie, do czasu kiedy dopływali już do Norwegii kiedy zatrzymał ich patrol marynarki tego kraju. Dziwne, nigdy się to nie zdarzało, kiedy kontrolowali podróżników to dopiero w porcie a nie na pełnym morzu...
Statek "Crusade Castle" Alle
Kapitan patrolu wszedł na kadłub aby był widoczny i było go dobrze słychać.
- O tej chwili marynarze z Normandii jesteście na terenie Królestwa Norwegii pod władzą Knuda ll Śmiałego. Jako przybysze z innego kraju, zostaniecie patrolowani do końca wyprawy dopóki nie opuścicie terenów Norweskich. - zakończył mówić. Patrol odpłynął troszeczkę, ale podążał krok w krok za "Crusade Castle".
- Bardzo dziwne, w żadnym kraju nie praktykują takich patroli, dopiero kontrola w porcie. - mówił Gregory. Po dwóch tygodniach "kontrolowanej" żeglugi dotarli do portu w Stavanger.
Od razu Allen zabrał swoich kompanów z wieśniakami do małej wioski Del Sasinto. Okazało się że ten żyje tam jak prawdziwy król! Piękny dom, ochrona w gotowości. Del czekał na przyjęcie przyjaciół. Od razu zaczął od konkretów, bo po nie przyjechali Normanowie.
- Przeprowadzimy szturm jeszcze dziś. Zmiana warty jest o zmierzchu, mur jest drewniany więc łatwo go rozbijemy żelazem. Podpalamy domy i rzucamy się w stronę skarbca zabijając każdego kogo napotkamy. Plan prosty. - spojrzał na zdziwionych kompanów z uśmiechem Sasinto.
- Co jeśli nadejdą posiłki? - spytał po dłuższej chwili Gregory.
- Wy odpłyniecie, a mną się nie martwcie, mam dzielnych wojowników - mówiąc to spojrzał doniośle na oddziały stojące za nim którzy byli gotowi oddać życie za Sasinto.
Kiedy zmierzch zapadł, grupa około dwustu Normano-Skandynawów przedarła się pod palisadę miasta. Pół godzinny prawie trwało przebijanie mieczami i toporami drewnianego muru. Wojownicy starali się to jednak robic najciszej jak się da. W końcu jednak palisada "pękła". Niestety, dziura była tak mała że żołnierze musieli pojedynczo wchodzić do miasta. Kiedy już jednak wszyscy się tam znaleźli, rozpoczęła się rzeź. Wojownicy Allena i Sasinto rozpoczęli podpalanie okolicznych budynków i zarzynanie mieszkańców. Mimo tego milicja miejska uzbrojona w włócznie zdołała okiełznać dym i przedarła się do wroga, tu jednak czekała ich śmierć z rąk wyszkolonych dzikusów Del Sasinto. Szybko pojęli żeby im nie wchodzić w drogę. Sasinto i Allen spokojnie dopadli skarbiec miasta i wywieźli z niego ile tego ich wierzchowce unieśli, prawie trzysta tysięcy skandynawskich koron. Nie minęła godzina a Allen z kompanami i sto pięćdziesięcioma tysiącami koron siedział już na flocie wypływając z portu. Dzięki temu zdobył to co najpotrzebniejsze do wyprawienia krucjaty - funduszy, które były niezbędne do żywności i uzbrojenia. W Normandii czekała go jednak bardzo negatywna niespodzianka. W czasie drogi nie obyło się bez kłopotów, Gregory zapadł na jakąś nieznaną chorobą, lecz powoli dochodził do zdrowia.
Daniel22
Na stronie stronghold.net.pl wykorzystujemy ciasteczka. Jeśli jeszcze nie masz dość tego typu komunikatów, więcej informacji znajdziesz w Polityce Cookies. zamknij